Wypracowanie ogólnych zasad polskiej polityki imigracyjnej staje się coraz bardziej pilące w obliczu nadciągającego kryzysu demograficznego – w końcu 2035 r. liczba ludności Polski ma wynieść tylko niecałe 36 milionów! Już teraz w niektórych branżach widać drastyczny spadek rąk do pracy, a bez pomocy ukraińskich sprzątaczek czy opiekunek zamarłyby te sektory usług.
1. FAKTY O IMIGRANTACH
Tymczasem z jedynych dostępnych, skąpych danych Eurostatu wynika, że należymy do jednego z dwóch krajów w Europie o najmniejszej liczbie cudzoziemców – to niespełna 100 tys. osób, czyli ok. 0,3% całej populacji (tym drugim jest Rumunia z 0,1%). Najliczniejszą grupą wśród obcokrajowców w Polsce są Niemcy, następnie Ukraińcy i Rosjanie. Co ciekawe, w badaniach słabo uwidocznia się grupa Wietnamczyków, szacowana przez organizacje pozarządowe na ok. 40-tysięczną. Z obserwacji całości trendu imigracyjnego w Polsce widać, że jest on co prawda lekko rosnący, ale nie na skutek spójnej polityki prowadzonej przez władze centralne (bo tej brak), ale na bazie postrzegania Polski jako kraju dość szybko się rozwijającego oraz pełniącego mało zaszczytną funkcję „przystanku” na drodze do innych państw europejskich. Niestety, większość tych wniosków to „gdybologia” – jednym z głównych problemów w refleksji o sytuacji cudzoziemców w Polsce jest brak wiarygodnych i zakrojonych na skalę państwa badań. Istotnie warunkuje to podejmowanie decyzji dotyczących całokształtu polityki imigracyjnej, nie może wszakże stanowić bariery do udzielenia odpowiedzi o jej model i funkcje. Zwłaszcza, że takie próby czyni się od dłuższego czasu na poziomie lokalnym i w działaniach organizacji pozarządowych.
2. PROPOZYCJE WŁADZ
31 stycznia br. zakończyły się konsultacje założeń do projektu ustawy o cudzoziemcach, przygotowywanej przez Urząd ds. Cudzoziemców podległy MSW. O ile przedstawiciele różnych NGO nie są zgodni w ocenie tego dokumentu, może cieszyć sam fakt zrozumienia wagi problemu polityki imigracyjnej. Rysuje się zwłaszcza szansa na przełamanie oporów niektórych środowisk i zdecydowanie się na nowe podejście do Karty Czasowego Pobytu (przyznawanej na okres od roku do dwóch lat), tak aby jej posiadanie było tożsame z pozwoleniem na pracę. Obecnie udzielenie prawa pobytu to jeden dokument, a zgoda na zatrudnienie – drugi. Uproszczenie procedury spowodowałoby łatwiejszą i szybszą możliwość podjęcia legalnej pracy przez imigrantów. To bezdyskusyjnie korzystne dla Polski: ludzie ci płaciliby normalnie podatki i składaliby się do systemu ubezpieczeń społecznych, a na stały pobyt (przyznawany na 10 lat) decydowałoby się więcej osób. Otwartym pozostaje pytanie o warunki otrzymania Karty, w tym kwestia znajomości języka polskiego. Dyskutowane jest również udzielenie praw wyborczych (w wyborach samorządowych i do organów UE) dla posiadaczy Karty Stałego Pobytu. Nadal jednak Polska nie ma holistycznej wizji polityki imigracyjnej.
3. KIERUNKI IMIGRACJI
Z przywołanych na wstępie danych Eurostatu wynika, że istnieją pewne „naturalne” (z przyczyn historycznych czy geograficznych) rejony, z których można spodziewać się napływu imigrantów – to przede wszystkim przygraniczny i nieco dalszy wschód (albowiem licznie wychwytywani w statystykach Niemcy są najczęściej po prostu mieszkańcami Śląska, czyli po prostu mniejszością, a nie cudzoziemcami). Powstaje więc pytanie, czy Polska powinna koncentrować się na tworzeniu swej polityki imigracyjnej właśnie pod kątem Rosjan, Ukraińców lub na razie mało widocznych Białorusinów (a może Litwinów?), czy też aktywnie poszukiwać bardziej wykształconych imigrantów i zachęcać do osiedlania się obcokrajowców z odleglejszych państw. I dalej: jeżeli zgodzimy się, że kontrolowany napływ cudzoziemców jest rzeczą istotną dla rozwoju naszego kraju, a wręcz rodzajem długoterminowej inwestycji, to jakich instrumentów można używać, aby ich przyciągać.
4. RODZAJE POLITYKI IMIGRACYJNEJ
Oczywiście, nie istnieje jedna polityka imigracyjna. Jej tworzenie musi bowiem odpowiadać na trzy zupełnie odmienne wyzwania: po pierwsze – pojawiania się nielegalnych imigrantów (problem abolicji), po drugie – ułatwiania uznanym za pożądanych obcokrajowcom przejścia procedur asymilacyjnych (zasady udzielania azylu, przyznawania Karty Pobytu, wymogi urzędowe przy pozwoleniu o pracę), po trzecie – aktywnego poszukiwania imigrantów. W przypadku Polski pierwsza z tych kwestii jest relatywnie dość mało skomplikowana – nielegalnych imigrantów nie ma na tyle dużo, aby stanowiło to poważny problem, a ustawa z 28 lipca 2011 r. wprowadziła możliwość zalegalizowania pobytu (od 1 stycznia do 2 lipca 2012 r. wystarczyło zgłosić wniosek formalny, z czego skorzystało kilka tysięcy imigrantów). Należałoby jedynie zastanowić się nad takim generalnym mechanizmem, który gwarantując obcokrajowcom szybkie i sprawiedliwe rozpatrzenie podań, skłoni ich do ujawniania się, zaś wydalanie z państwa powinno się dobrze rozważyć, ponieważ powoduje to uzasadnione obawy każdego kolejnego cudzoziemca przed przyjazdem. Więcej problemów przysparza punkt drugi i trzeci.
5. SPECYFIKA POLSKA
W przypadku polityki imigracyjnej korzystanie z rozwiązań przyjętych w innych krajach jest dla Polski dość zwodnicze. Przede wszystkim dlatego, że jesteśmy w sytuacji odwrotnej od większości państw europejskich: one chcą pozbyć się niechcianych imigrantów, my powinniśmy sprowadzić tych najpotrzebniejszych. One nie umiały poradzić sobie z wielokulturowością, my mamy szanse zbudować ją na bazie szacunku dla różnorodności. Poza tym, będąc krajem niezamożnym, nie dysponujemy żadnymi wyraźnymi atutami dla cudzoziemców, w rodzaju skandynawskich zalet państwa socjalnego. Oprócz jednego: przez wiele narodów (np. Czeczenów, Tybetańczyków czy choćby Ukraińców) jesteśmy postrzegani jako naród miłujący wolność i umiejący o nią walczyć Ten pozytywny przekaz płynący z naszej historii można zdyskontować. Trzeba więc w kształtowaniu polityki imigracyjnej polegać na pomysłach nie wymagających dużych nakładów finansowych, a przede wszystkim skupionych na docieraniu do poszczególnych ludzi, jednostek. Mogą tu pomóc dwie podstawowe kwestie: uczynienie przyjaznym zetknięcia z urzędami (zarówno w tzw. „pierwszym kontakcie”, czyli wypełnianiu formularzy pobytowych, rozmowach z urzędnikami, jak również dalszych relacjach, np. składaniu zeznań podatkowych) i ułatwienie studiowania czy podejmowania pracy w Polsce. O pomysłach, jak to zrobić, traktować będzie część druga tego opracowania.